środa, 9 listopada 2011

Key Biscayne. Niespodziewana wycieczka.

Parę dni temu, wczesnym popołudniem, siedziałem sobie w hostelu bez pomysłu na spędzenia dnia. Wtedy podeszła do mnie dziewczyna, która tu pracuje i zapytała czy bym się wybrał z nią i znajomymi na Key West. Zwykle trochę planuję swoje wycieczki, ale tym razem jakieś 10 minut później byłem w aucie.

Key Biscayne to nazwa wyspy i wioski położonych nieco na południe od Miami Beach.  Bardzo blisko, jechaliśmy tam niecałe 40 minut. Na wyspę prowadzi most, wjazd auta kosztuję 1,50 dolara. I na pewno były to dobrze wydane pieniądze:)

1/3 powierzchni Key Biscayne zajmuje park stanowy Bill Baggs Cape. Tam właśnie spędziliśmy większość czasu. Największe atrakcje to latarnia morska i stojący obok dom latarnika. Jest też całkiem ładna i spokojna plaża. Ścieżka turystyczna biegnie przez las palm i innych tropikalnych drzew i krzaków. W koło jest sporo ciekawych zwierząt, słychać ćwierkanie ptaków. Ale najbardziej podobało mi się bliskie spotkanie z szopem na plaży i widok niby pospolitej wiewiórki na palmie.

Gdybyście kiedyś byli w Miami i nie mieli czasu jechać na Key West (3 godziny w jedną stronę) to polecam Key Biscayne. Jest podobnie, dużo bliżej i spokojniej. Nie ma sklepów z tandetą dla turystów i takiego szumu. Świetne miejsce na weekendowy relaks. Na koniec oczywiście kilka zdjęć.

Droga wjazdowa

Tak go zauwazylismy...

Na poczatku byl troche niesmialy

Myslelismy, ze moze nawet zly...

Zamaskowany bandyta;)


Ale byl calkiem przyjaznie nastawiony.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz