Podoba mi się oczywiście to, że mam szafę i szufladę, mogę sobie sam gotować i jest dużo ciszej. Ale z drugiej strony trochę tęsknię za atmosferą hostelu. Tam ciągle coś się działo, mogłem zawsze poznać kogoś w moim wieku. Teraz dzielę pokój z jednym Meksykaninem. Strasznie dziwny człowiek. Ma 36 lat, bez pracy, bez dziewczyny. Trzyma w domu trzy koty. Cały dzień tylko ogląda telewizję albo rozmawia z kotami. A jak próbuje do mnie czasem zagadać to pieprzy jakieś bzdury bez sensu. No i najgorsze jest to, że ciągle ma do mnie pretensje, że za późno wracam do domu. Po 11 to już jest późno dla niego. No i łóżko (dokładnie to rozkładana kanapa) też nie za wygodne. Także chyba tylko miesiąc tu pomieszkam i od listopada poszukam coś nowego.
Z innych ciekawych rzeczy odwiedził mnie jeden facebookowy znajomy. Gadaliśmy trochę zanim wyjechałem z Polski. On zwiedzał wcześniej Kalifornię, a teraz przyjechał do Miami. Spoko koleś. Mam z kim wypić piwko i pouganiać się za dziewczynami:) A propos dziewczyn zaprzyjaźniłem się jeszcze w hostelu z jedną śliczną Szwedką, ale niestety już wyjechała. Szalona dziewczyna, oby takich więcej było.
Jeśli chodzi o pracę to już myślałem, ze coś znalazłem. Ale przepracowałem tylko jeden dzień dla organizacji dobroczynnej i mi podziękowali. Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarzyło. Trudno, przynajmniej za jeden dzień zapłacą. Zaliczyłem też sporo rozmów kwalifikacyjnych, ale na razie wciąż pozostaję bezrobotny. Nie jest łatwo i czasami mnie to martwi, ale daję sobie jeszcze troche czasu tutaj.
Wczoraj byłem na Key West i i chyba o tym zrobię następny wpis. Pozdrawiam wszystkich, którzy mnie czytają!
W Miami można kupić Żywca:) A ja jako dobry ambasador Polski pokazuję go innym narodom. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz